Witam ;) to mój pierwszy wpis na blogu o tematyce #harrypotter; #romione. Zapraszam do lektury
Ron podrapał się po głowie.
-O co jej chodzi? Ciągle stroi fochy.- westchnął zrezygnowany rudzielec, po czym opadł na swoje łóźko.
Harry wzruszył ramionami, przyglądając się dłuższy czas swojemu przyjacielowi.
-Dziewczyny tak czasami mają.
-Czasami?- zapytał Ron nieco z wyrzutem. Oczekiwał większego wsparcia od przyjaciela, a on tak beztrosko przeglądał katalog noweych mioteł. No tak! On ma na to wszystko pieniądze. Ron będzie musiał zadowolić się swoją starą miotłą, której drzazgi wbijały mu się w zadek. Nigdy nie dostanie się do drużyny Quidditcha, przecież ta miotła jest strasznie wolna. Stracił już całkowicie nadzieję na granie w szkolnej drużynie, co dopiero taką sławę jak Krum.
-Nie wiem, to idź się jej zapytaj- warknął Harry, którego widocznie rozwścieczył ton Rona.
-Już lecę! Jeszcze czymś się zarażę w tej bibliotece- powiedział z odrazą Ron.
Harry roześmiał się. Nie był w stanie dłużej się gniewać na Weasleya.
Wreszcie nadszedł czas na obiad.
-Jestem głodny jak wilk!- oznajmił Ron.
-Tobie tylko w głowie kurczak, Ronaldzie- prychnęła Hermiona przechodząc obok nich.
-No wiesz, książkami się nie najem.
Kilku przechodzących Gryfonów zaśmiało się, a Hermiona odeszła obrażona.
Wszyscy wreszcie zasiedli do stołów. Ron z utęsknieniem czekał aż pojawią się smakołyki na stole.
Tym razem Hermiona usiadła nieco dalej, zanudzając Lavender i Parvati opowieściami o prawach skrzatów.
-One chyba nawet nie udają, że jej słuchają- zaśmiał się George.
Fred szturchnął Rona w żebra.
-Coś ty jej znowu powiedział.
Ron miał już burknąć, żeby się od niego odczepili, kiedy pojawiło się wybawienie. Na stole znalazło się jedzenie, a on nie musiał już nic mówić.
Naładował sobie cały talerz po brzegi, a Hermiona udawała, że nie patrzy jak Ron pochłania jedzenie.
-Pycha- powiedział z pełnymi ustami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz